wtorek, 1 listopada 2016

Matematyka - Praca samodzielna

Nie wiem, czy się mogę przyznać, ale... właściwie nie rozwiązujemy zadań matematycznych całą klasą. Uczniowie praktycznie nie stoją przy tablicy. Ja też nie stoję przy tablicy. Ba! nawet przyznam, że poza trzecią klasą raczej bardzo rzadko sprawdzam zadania poprzez takie właśnie "podtablicowe" czytanie lub jednoosobowe udzielanie odpowiedzi...

Nawet próbowałam, ale... połowa uczniów buja wtedy w obłokach, kilkoro fascynuje się gumką/piórnikiem/kropką na ławce/swoim paznokciem/gumką do włosów lub gumką w spodniach/temperowaniem ołówka/szukaniem okruchów na podłodze lub dowolną, inną, niezmiernie angażującą uwagę rzeczą. Jedno dziecko rozwiązuje zadanie głośno, dwójka mu się przygląda i zastanawia, czy zrobili zadanie tak samo, trójka sprawdza i szuka błędów, a reszta nie robi nic, bo przecież "Po co?". Za chwilę będą mogli przepisać rozwiązane zadanie z tablicy.

Praca wre, nieprawdaż? Cóż. Może nie do końca. Ale spokój jest przynajmniej... Wszystkie zadania rozwiązane i na lekcji cisza. Tylko...

No właśnie. Tylko jakoś mam wrażenie, że ten sposób nie daje oczekiwanych rezultatów...

Samodzielnie

Dlatego właśnie od klasy pierwszej moi uczniowie pracują głównie samodzielnie. Samodzielnie, nie znaczy sami. Zazwyczaj bowiem pracują w parach. Tak właśnie. W parach na matematyce! Rozmawiają, działają, tłumaczą sobie nawzajem i udowadniają sobie, kto ma rację. Nie siedzą bezczynnie. Pracują wspólnie nad uzyskaniem odpowiedzi nawet najtrudniejszych zagadek matematycznych. Poza pracą w parach przychodzi oczywiście czas na pracę zupełnie samodzielną, w pojedynkę. Dużo łatwiej i przyjemniej się to robi, kiedy umiejętności przećwiczyło się już z kolegą. Im starsi uczniowie, tym pracy w pojedynkę nad rozwiązywaniem zadań tekstowych więcej.

Automatyczna ocena umiejętności

Taka praca, kiedy uczniowie sami mogą popracować nad całym zestawem zadań daje niesamowite możliwości dokonania oceny umiejętności i preferencji. Uczniowie w parach, jak i w pojedynkę, biorą się za te zadania, które uznają za ciekawe/trudne/łatwe dla odpoczynku/śmieszne/potrzebne, wystarczy zapytać dlaczego wybrali akurat te. Część uczniów wykonuje tylko najłatwiejsze i wiem dokładnie, z którymi sobie nie radzą. Przysiadam się do nich. Daję wskazówki, wspieram i pomagam. Inni robią dokładnie wszystkie po kolei. Niektórzy stwierdzają, że coś jest tak proste, że bez sensu tracić na to czas.

Sprawdzanie

W trakcie oczywiście pojawiają się osoby, które pracują bardzo szybko. Jak tu sprawdzić, czy zrobili zadanie, skoro siedzę i pomagam tym, którzy sobie z czymś nie radzą? Zanim ja się za to wezmę, pozwalam uczniom porównać odpowiedzi tych zadań, które zrobili,  z innymi. Ustalają, czy są takie same, czy może się różnią i czasem nawet we czwórkę dyskutują nad poprawnym rozwiązaniem.

Hałas

Nieuniknione przy takiej pracy są rozmowy. Wiele wysiłku wymaga kontrolowanie hałasu (ale na to przecież też są sposoby, prawda?) w trakcie takiej pracy. Co więcej, często później podczas pracy w pojedynkę nie udaje mi się w klasie uniknąć rozmów, bo... jeden uczeń zauważył u drugiego inny wynik i oczywiście muszą się zastanowić, kto ma rację... Cóż przynajmniej zaskakująco często rozmowy są na temat!

Wskazówki

Nowe zagadnienia poznajemy w działaniu. Gramybawimy się, układamy z klocków, pchełek i wszystkiego, co jest nam potrzebne. Później zaczynamy często lekcję Zagadką na rozgrzewkę, a gdy wszystko jest już przećwiczone bierzemy się za pracę samodzielną. Każdy we własnym tempie, możliwie na swoim poziomie.

Miłość do matematyki

Większość uczniów naprawdę dobrze radzi sobie z zadaniami. Prawda jest też taka, że bardzo lubią matematykę i nigdy nie ma problemu z wyciąganiem zeszytu. Nie ma sprzeciwów, a wręcz często prośba, żeby mogli jeszcze dłużej robić zadania - takie "zwykłe", ze zbioru... Większość umiałaby nad nimi przesiedzieć godzinę i dłużej... Wierzę, że ten tryb pracy wpłynął w dużej mierze na ich radość w obcowaniu z matematyką. Wierzę, że dzięki temu, że osiągali sukcesy, skupiali się na swojej pracy, a nie przepisywaniu, będzie im łatwiej w przyszłości, bo to jest dobry początek. Dobry start na matematycznej drodze.

Samodzielność

Mam też poczucie, że dzięki takiemu systemowi pracy nie trzeba dzieci prowadzić za rękę. Wiedzą, co mają robić, wystarczy ustalić zakres działania (np. strony w zeszycie ćwiczeń lub zbiorze zadań, temat), a oni zrobią resztę. Może nawet będzie czas, żeby po prostu posiedzieć chwilę w milczeniu z uśmiechem i patrzeć, jak wszystkie głowy pracują, pióra skrobią po papierze, usta się uśmiechają mimo wysiłku i cała lekcja minęła:
 - To już?! Nie! Czy możemy jeszcze chwilę?!

6 komentarzy:

  1. Mogłabyś się podzielić sposobami na zachowanie względnej ciszy podczas takich dyskusji między uczniami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze trzeba dzieciaki przyzwycZaić do tej pracy, z czasem jest coraz ciszej. Z pomocą przychodzą te wspomniane w tekście mierniki hałasu. Rozmawiamy też zawsze o tym, że jeżeli będą sobie nawzajem przeszkadzać nie będziemy mogli pracować w parach. CZasem na lekcjach odliczam coraz ciszej: 5, cisza, 4, ciisza, 3... Z reguły tu się kończy.
      Przyznaje też, że najwytrwalsi w przeszkadzaniu bywaja odizolowani.

      Usuń
  2. Jak planujesz zajęcia matematyczne w cyklu tygodniowym? Codziennie po godzinie, czy też większe bloki, np. po 2 lekcje lub dzień matematyczny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo różnie. Generalnie właściwie codziennie jest matematyka. Czasem 15min czasem dwie godziny. Cały dzień mi się jeszcze nie zdarzył. Jeśli dwie godziny to dużo działania i praktycznych ćwiczeń czy też zagadek ciekawych...

      Usuń
  3. Lubię do Ciebie zaglądać - takie życiowe rozwiązania moich spędzających sen z powiek, codziennych problemów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. Cieszę się, że ktoś korzysta z tego, co tutaj piszę! Uczmy się od siebie wzajemnie..
      Ps. Ciekawa jestem Twojego deszczomierza! Udało się zrobić?

      Usuń